Już w pierwszej połowie 2011 r. zarządcy dróg gminnych i powiatowych zawarli umowy cywilno-prawne na remonty dróg zniszczonych w czasie budowy autostrady przez sprzęt wykonawców. Kontrakty te zostały przeanalizowane przez wojewodę oraz GDDKiA i nie wzbudziły zastrzeżeń. Jednak w ostatnich tygodniach wykonawca A1 miał do nich zastrzeżenia, gdyż jego zdaniem nie spodziewał się tak znacznych kosztów związanych z doprowadzeniem ich do stanu sprzed budowy trasy.

Przed rozpoczęciem budowy drogi lokalne zostały zinwentaryzowane: sfotografowano je i dokładnie opisano, a po zakończeniu prac na A1 wykonawca zobowiązał się doprowadzić je przynajmniej do stanu sprzed eksploatacji. Teraz pojawiły się problemy."Wykonawca wnioskował m.in. o wszczęcie postępowania administracyjnego wobec samorządów, które rzekomo zmusiły go do zawarcia umów. Według przedstawicieli Urzędu Wojewódzkiego nie ma jednak podstaw do sprawdzania przez wojewodę legalności zawartych umów" - zaznaczył Mirosław Kielnik, dyrektor Zarządu Dróg Wojewódzkich w Bydgoszczy.

Konflikt stał się już poważny, dlatego zajęła się nim Wojewódzka Komisja Dialogu Społecznego przy wojewodzie kujawsko-pomorskim. Przedstawiciele inwestora - GDDKiA, podkreślają, że zachowanie wykonawcy jest niezrozumiałe. Zdaniem drogowej dyrekcji w kosztorysie wykonawczym należało oszacować koszty tymczasowej organizacji ruchu, inwentaryzacji dróg stanowiących dojazdy do placu budowy oraz ich późniejszej ewentualnej naprawy. Ponadto uważa, że wykonawca popełnił błąd nie rozpoczynając prac od budowy dróg serwisowych.