W okresie od lipca 2011 r. (czyli od kiedy system zaczął działać) do połowy sierpnia 2012 r. dzięki viaToll do Krajowego Funduszu Drogowego wpłynął 1 mld zł. Jego rozbudowa nastąpi w dwóch etapach: najpierw obejmie kolejne 140 km autostrad i dróg ekspresowych (do stycznia 2013 r.), a później 160 km dróg ekspresowych i tras niższych kategorii (ruszy 30 marca 2013 r.). Resort chce wprowadzić e-myto m.in. na DK7 od węzła Balice do węzła Mydlniczka k. Krakowa i dalej po DK79 do Jaworzna, będącej alternatywą dla płatnego odcinka A4 Kraków — Katowice.

Jak zapewnia Marek Cywiński, dyrektor zarządzający Kapsch Telemetric Services, która buduje i obsługuje system e-myta, spółka zdąży z wszystkimi pracami związanymi z rozbudową. Nowe bramki oznaczają zwiększone wpływy dla drogowców. Przyszłoroczne dochody z 300 km tras objętych e-mytem ocenia się na 142,4 mln zł. Na rozbudowie skorzysta również Kapsch, gdyż za nowe prace otrzyma 65,3 mln zł. Łącznie w 2013 r. zarobek z całej sieci, która zostanie objęta elektronicznym mytem, wyniesie 1,88 mld zł, zaś koszty budowy i zarządzania systemem resort transportu ocenia na 657 mln zł. Oznacza to, że viaToll zacznie na siebie zarabiać. 

Od wielu miesięcy trwają rozmowy z koncesjonariuszami prywatnych tras na temat wprowadzenia e-myta również na tych odcinkach, jednak dotychczas nie udało się osiągnąć porozumienia. Jak zapewnia GDDKiA, system zostanie wkrótce uruchomiony na płatnych autostradach. Na razie jednak kierowcy samochodów ciężarowych uciekają z prywatnych tras ze względu na zbyt wysokie opłaty i rozjeżdżają drogi niższej kategorii. GDDKiA próbuje więc ratować je wprowadzając e-myto na drogach alternatywnych dla autostrad. Tym samym zmusza kierowców samochodów ciężarowych do powrotu na autostrady.