Niedawno pisaliśmy o problemach chińskiego wykonawcy, który odpowiedzialny jest za budowę autostrady na trasie autostrady A1 z Łodzi do Warszawy. Covec ma problemy tak z kadrą pracowniczą, jak z dostępem do materiałów budowlanych. Dodatkowo też konsorcjum podjęło się realizacji kontraktu za taką kwotę, że najprawdopodobniej jeszcze dopłaci do całej inwestycji.

Wczoraj Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad poinformowała o zerwaniu umowy z wykonawcą 20-kilometrowego odcinka na trasie autostrady A4 z Brzeska do Wierzchosławic. Strony nie mogły się porozumieć co do kosztów realizacji, rekompensaty za szkody powodziowe, a dodatkowo na budowie jest już około półroczne opóźnienie. Tym samym autostrada najprawdopodobniej będzie zbudowana w 2013 r., a nie jak zakładano - do przyszłego roku.

Podobna sytuacja, jak z polsko-macedońskim konsorcjum budującym A4, może się powtórzyć na innym odcinku tej samej autostrady. Już mówi się o próbach zmiany kontraktu i warunków finansowych w odniesieniu do prac, jakie ma wykonać Polimex-Mostostal na innym odcinku A4. Dziennik Gazeta Prawna dotarł do informacji, z których wynika, że poważnie zagrożona jest też budowa autostrady A1 na odcinku Łódź - Toruń, gdzie zaawansowanie prac jest na bardzo mizernym poziomie.

Jednym z bezpośrednich powodów sporów o finanse jest fakt, że przetargi były rozstrzygane latach 2009-2010, kiedy na rynku budownictwa drogowego panowały tak konkurencyjne warunki, że pozyskanie kontraktu wiązało się z nieracjonalnym obniżaniem ceny tylko po to, by zdobyć zlecenie. Teraz okazuje się, że tak niskie budżety mogą wpłynąć na zawalenie się całego planu autostradowego. Rząd zrywając umowę z wykonawcą A4 dał innym sygnał, że nie będzie ulegać presji i dokładać do budowy. To może oznaczać, że niektórym wykonawcom bardziej opłaci się zerwanie kontraktu i zapłacenie kary umownej niż budowa po kosztach własnych.