GDDKiA przygotowała opracowanie przedstawiające stan zagrożeń kontraktów na koniec września br. Większość zagrożonych inwestycji drogowych miała się zakończyć do czasu mistrzostw piłkarskich Euro 2012 w czerwcu 2012 r, w najgorszym razie na rozgrywki drogi miały być "przejezdne". Niestety w wykazie GDDKiA znajduje się dużo inwestycji, których zakończenie w zaplanowanym terminie stoi pod znakiem zapytania.

Wśród przyczyn opóźnień na budowach jest m.in. mokre lato z wyjątkowo obfitymi w tym roku deszczami oraz dostosowanie się do surowych wymogów ochrony środowiska. Z kolei na trasie drogi ekspresowej S7 między Pasłękiem a Miłomłynem roboty wstrzymano na 85 dni, ponieważ trzeba było wykonać prace archeologiczne na odkrytym nagle cmentarzu. Inne przyczyny to: brak wykupu na czas przez GDDKiA wszystkich nieruchomości na trasie planowanej drogi oraz przeciągające się rozmowy o przełożeniu np. kabli energetycznych czy rurociągów.

GDDKiA często odpowiedzialnością za opóźnienia obarcza wykonawców. Wśród zarzutów są m.in.: brak odpowiedniej mobilizacji personelu i sprzętu, zbyt wolne tempo wykonywania prac, zbyt małe dostawy materiałów.

Zdarzało się też, że przestoje w pracach wynikały z konfliktu na linii GDDKiA-wykonawca. Przykładowo na placu budowy autostrady A1 za Toruniem od maja do końca września prace przy realizacji górnej warstwy nasypów były wstrzymane, ponieważ wykonawca chciał robić je stosując spoiwa nieakceptowane przez drogową dyrekcję.

GDDKia uspokaja, że opóźnienia nie są aż tak poważne. „Tego rodzaju sprawozdania powstają co miesiąc, a ich celem jest przede wszystkim szybka i precyzyjna reakcja. Dzięki stałemu monitoringowi wprowadzonemu przed kilku laty właśnie po to, by zapanować nad miliardowymi kontraktami, możemy precyzyjnie diagnozować problemy i odpowiednio reagować” - poinformowała rzeczniczka drogowej dyrekcji Urszula Nelken.

Zdaniem ekspertów nic się nie stanie, jeśli drogi powstaną z pewnym opóźnieniem. Ważne natomiast jest, aby ich jakość ucierpiała przez nadmierny pośpiech.