W ramach prac pracownicy firmy Erbud najpierw oczyszczą i wysuszą wszystkie ubytki w pasie, a następnie wypełnią dziury specjalną mieszanką. Jak zapewniają władze portu lotniczego Modlin, „materiał zastosowany do naprawy jest materiałem używanym w takich sytuacjach na wielu lotniskach w kraju i za granicą i posiada wszystkie wymagane certyfikaty”. Prace naprawcze pasu startowego mają zakończyć się 3 stycznia, a 4 stycznia mają pojawić się informacje o dalszym harmonogramie napraw. Zdaniem władz lotniska do pęknięć na pasie doszło pod wpływem niskiej temperatury. Chodzi o dwa półkilometrowe odcinki na dwóch końcach drogi startowej. Przypominamy, że 22 grudnia zamknięto dwa 500-metrowe betonowe odcinki pasa startowego (początkowy i końcowy). Ze skróconego pasa startowego mogą korzystać mniejsze samoloty, a większe maszyny kierowane są na Okęcie. Jak ocenili eksperci, uszkodzenia pasa startowego nastąpiły pod wpływem działania niskiej temperatury.

Prace realizowane na odpowiedzialność lotniska

Chociaż naprawa pasa trwa, ani władze portu lotniczego ani wykonawca nie mają wytycznych od Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego. „Istnieje możliwość, że przeprowadzone prace będą niezgodne z naszymi zaleceniami. Wtedy trzeba będzie robić wszystko od początku” - ostrzega inspektor Jaromir Grabowski. Dokument ma zostać wydany w ciągu kilku dni, więc wszystkie obecnie wykonywane prace zarząd lotniska robi na własną odpowiedzialność. Mimo to przedstawiciele lotniska zapewniają, że sytuacja jest pod kontrolą. Rozpoczęcie prac tłumaczą potrzebą jak najszybszej naprawy pasa, aby móc wznowić loty.

„Po zakończeniu naprawy fragment pasa ma zostać zgłoszony do odbioru. Jeżeli odpowiednie służby ocenią, że wszystko jest zrobione dobrze i nie zagraża bezpieczeństwu, to wówczas powinno zostać wydane pozwolenie na użytkowanie progu 08. Jesteśmy przekonani, że jeżeli naprawa zachodniego progu będzie dobra i bezpieczna dla samolotów, to pozwoli na uruchomienie lotniska dla samolotów komunikacyjnych - mówi Edyta Mikołajczyk, doradczyni zarządu portu w Modlinie. Reszta prac miałyby być prowadzona już po otwarciu lotniska. Erbud ma wykonać naprawę w ramach gwarancji.

Wątpliwości od samego początku

Zanim lotnisko dopuszczono do ruchu pas startowy był opiniowany przez dwa niezależne instytuty: Instytut Badawczy Dróg i Mostów oraz Instytut Techniki Wojsk Lotniczych (ITWL). Warstwa betonu liczy 24 cm, czyli mniej niż na niektórych autostradach. „Według moich ekspertów ta grubość powinna być o 10 cm większa niż jest obecnie. To zapewniłoby wytrzymałość tak dużego obciążenia” – mówi Leszek Rafalski, dyrektor Instytutu Badawczego Dróg i Mostów. Również Jaromir Grabowski, inspektor nadzoru budowlanego, przyznaje, że „w chwili wydawania pozwolenia na użytkowanie były wątpliwości co do stanu technicznego lotniska”. Podkreśla jednak, że opierano się na „wiarygodnych ekspertyzach”.

Jak poinformował Tomasz Hypki, ekspert w dziedzinie lotnictwa, „Instytut Techniczny Wojsk Lotniczych wykonał ekspertyzę, z której wynikało, że port w Modlinie nie nadaje się do otwarcia. Ale nikt się tym nie przejął”. Specjalista podkreśla, że na pasie użyto niewłaściwego kruszywa, zaś odłamki betonu mogą niszczyć silniki lądujących samolotów. Uważa on, że niska temperatura nie uszkodziła pasa – ona „jedynie przyśpieszyła proces destrukcji”. Co ważne, zarówno władze lotniska, jak i wykonawca, mieli ekspertyzy, a mimo to zdecydowano o otwarciu lotniska. 

Kto dopuścił lotnisko do użytkowania? 

Pomimo że znane były ekspertyzy dotyczące niewłaściwie wykonanego pasa startowego, Urząd Lotnictwa Cywilnego wydał decyzję pozwalającą lotnisku na działalność. Jak mówi Katarzyna Krasnodębska z ULC, „urząd znał niekorzystną dla Modlina opinię Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych, ale nie wziął jej pod uwagę, bo (…) ITWL jest placówką naukowo-badawczą, a nie organem administracji czy urzędem, którego decyzje są wiążące dla ULC” – informuje Gazeta Wyborcza.

Najważniejsza była tu opinia wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego. Jak twierdzi Jaromir Grabowski, na podstawie wiarygodnych ekspertyz udzielił pozwolenia na użytkowanie, ale zobowiązał inwestora do monitorowania stanu technicznego i do wykonywania bieżących napraw. W zaleceniach dla zarządcy lotniska, zawartych w ekspertyzie ITWL, jest m.in. „konieczność ciągłego monitorowania stanu technicznego pasa startowego (po każdym starcie i lądowaniu), zatrudnienie specjalnej ekipy remontowej, wykonywanie bieżących napraw, opracowanie instrukcji użytkowania i napraw pasa startowego” – podaje Gazeta Wyborcza. 

Jak przyznaje Magdalena Bojarska, specjalistka ds. komunikacji Portu Lotniczego Warszawa/Modlin, w kwietniu pojawiły się mikroodpryski, wdrożono więc program naprawczy. Po tym skontrolowano pas i wydano certyfikat oraz pozwolenie na użytkowanie. Jednak w grudniu wykryto już nie mikroodpryski, ale dziury w pasie. „Możliwości są dwie: albo ekspertyzy były nieco zbyt optymistyczne, albo zalecenia z nich wynikające nie zostały wykonane w sposób dostatecznie dobry. Wiemy np., że w wielu miejscach, tam, gdzie wykonano naprawę, te załatane miejsca są znowu dziurawe. Z dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć, że użyto niewłaściwego betonu albo go niefachowo ułożono. Błąd leży albo po stronie wykonawcy, albo dostawcy betonu” – uważa Jaromir Grabowski.

Wszystko przez pośpiech?

Jak przyznają eksperci, lotnisko w Modlinie miało być gotowe na Euro 2012, więc prace wykonywano w pośpiechu, a w rezultacie doszło do zaniedbań w budowie pasa startowego. Te błędy generują teraz duże straty - około 150 tys. zł dziennie. Jak zapewniają władze lotniska, jeśli kolejne ekspertyzy potwierdzą, że konieczna jest naprawa na większą skalę, to port zrealizuje kompleksową wymianę nawierzchni progów drogi startowej.